31.10.2007 | BMW Z3 mały roadster.
|
Co tu dużo mówić; ten samochód to wyśniony, idealny roadster z marzeń o wietrze we włosach. Sprzedano go już
170 tys. egzemplarzy, kolejka wciąż stoi, a teraz auto stało się jeszcze bardziej atrakcyjne.
W nowym wydaniu najbardziej rzucają się w oczy zmiany w tylnej części wozu, która stała się szersza i
bardziej "bojowa". Dotąd tak szeroki tył Z3 otrzymywał tylko w najpotężniejszych wersjach 2.8 i M. Po liftingu
potężne "bary" otrzymujemy nawet w najmniejszej wersji. Ale czy to ma sens? Oczywiście, że tak! Nareszcie
kształt i rozmiary tylnej części auta dostosowano do fantastycznego designersko przodu, teraz św. pamięci
dr Freud nie miałby już problemów z zaklasyfikowaniem samochodu. Czysta erotyka...
Oczywiście, zmiany dotknęły także innych elementów, ale one są zauważalne dopiero po chwili. A są to: nowe
światła tylne, zderzak, pokrywa bagażnika. Odrobinę przeprojektowano również "nos" samochodu. Jest teraz mniej
łobuzersko uśmiechnięty, jest raczej Jamesem Bondem gotowym do działania, niż 007 po godzinach. We wnętrzu
zmieniono tylko przełączniki ogrzewania na konsoli środkowej.
Zupełną nowością w tym samochodzie jest zastosowanie wewnętrznego obicia zdejmowanego dachu. Dotąd nic nie
zakłócało widoku na gołe pałąki szkieletu dachu, teraz ich nie widać, wnętrze stało się więc automatycznie o
wiele szlachetniejsze. Ubocznym efektem tego zabiegu jest lepsze wyciszenie samochodu z założonym dachem.
Teraz nawet przy dużej szybkości ten roadster nie epatuje uszu swych pasażerów hałasami.
Bez cienia wahania przyśpiesza do "setki" w 8,4 s. Niewiarygodne w dieslu? A jakże! Ten silnik ledwie zauważa
dwutonową limuzynę.
Silnik BMW miewa po wdepnięciu gazu chwilę jakby zastanowienia - za to potem dostarcza wrażeń rodem z
myśliwca startującego na dopalaczach z lotniskowca. Na dodatek - jak nas do tego bawarska firma
przyzwyczaiła - towarzyszy temu cudowny, pompujący adrenalinę do krwi ryk, którego nikt w żaden sposób nigdy
by z dieslem nie powiązał. Silnik 1.9 został wycofany, jego następca - 2,0 I -jest już jednostką
sześciocylindrową, ma 150 KM i pracuje tak gładko, jak potrafi tylko sześciocylindrowy silnik BMW.
Jest on nieco słabowity na niskich obrotach, ale od 2500/min dzięki technice zmiennych faz rozrządu
ciągnie 1,4-tonowego roadstera niepowstrzymanie, wydając przy tym tak wysoko ceniony przez fanów marki ryk.
Troszeczkę komfortowy i bardzo sportowy jest ten samochód. W zakresie granicznym auto jest idealne do
opanowania, poza nim system DSC potrafi udowodnić, że granice fizyczne czasem jakby się nieco rozciągają.
Znakomite są hamulce: 36 m od prędkości 100 km/h.
Za tak pyszny sześciocylindrowy silnik warto dużo zapłacić, Poza tym samochód jest piękny i naprawdę świetny.
Wart swej ceny {ok. 150 tys. zł).
Jeśli ktoś lubi takie samochody, a w dodatku może sobie na taką zabawkę pozwolić, powinien kupić Z3 ale
co najmniej jako 2.0 l. Już dawno nie jeździło nam się autem sportowym tak fantastycznie, tak harmonijnie,
ale i tak niestabilnie. Niestabilnie, bo bez sensu jest montowanie w samochodzie 17-calowych felg z tak
szerokimi oponami. Cierpi na tym strasznie jazda na wprost.
Poniżej kilka zdjęć, tapet na pulpit BMW serii Z3
|